Kolekta – „taca intencji”

Podczas ostatniego spotkania naszej Diakonii przyjrzeliśmy się tematowi modlitwy, która wielu umyka, pozostaje przez nich niezauważona, a niesie w sobie głębokie przesłanie. Chodzi o Kolektę, zwaną również Oracją czy też, niejako transponując z innych języków, Modlitwę Otwarcia oraz Modlitwą Dnia.

Nazwa tej starożytnej modlitwy wzięła się od łacińskiego sformułowania oznaczającego zwołanie, zebranie, niektórzy sugerują źródłosłów powiązany
z drugim znaczeniem czyli zbieraniem składki. Tym, co wysuwa się na pierwszy plan, jest tzw. zbiórka. To prawda, kolekta ma za zadanie oprócz wprowadzenia nas
w Tajemnicę Dnia, w Liturgię Słowa, podania Tajemnicy Obchodu, również zebranie naszych intencji.
Ponieważ zbieranie pieniędzy w kościele odbywa się właśnie na przysłowiową tacę, bez trudu możemy pojąć, skąd się wziął metaforyczny tytuł. Przy okazji, w tym trudnym okresie pandemii warto pomyśleć o wsparciu innych, również Kościoła, o ile nasze fundusze czy czas na to pozwalają, gdyż w ten sposób pełnimy zarówno 5 Przykazanie Kościelne, jak i Przykazanie Miłości.

Kolekta składa się co do zasady z 4 elementów: anaklezy, anamnezy, epiklezy i konkluzji. Anakleza jest rodzajem apostrofy, przywołaniem Boga, Miłosiernego Ojca, Stwórcy Człowieka, Dobrego Zbawiciela. Anamneza charakteryzuje się odwołaniem do konkretnego atrybutu Boga oraz Jego Wielkiego Planu Zbawczego, czasem może skupiać się na Dziele Miłości dokonanym
w konkretnym człowieku wyniesionym przez Kościół na ołtarze (świętym).
Epikleza to z kolei z greki „prośba”, pokorna prośba Ludu Bożego, Rodziny Chrystusa, który wstawia się za nami w konkluzji, kierowanej z zasady do Boga przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym. Co ciekawe, miażdżąca większość kolekt w wydaniu typicznym jest skierowana do Boga, a w wydaniu polskim kolekty skierowane do Jezusa Chrystusa zostały niemal wyelminowane, jednak nie zawsze tak było. Liturgia Gallijska, która doświadczyła silnych wpływów wschodnich i miała wyraźny rys pokutny, który zdominował liturgię średniowiecza, nowożytności, a nawet „wczesnej współczesności” (do reformy posoborowej[1]), uległa wymieszaniu z liturgią rzymską, czego efekty mogliśmy oglądać przez wieki, np. w całkiem sporej liczbie modlitw skierowanych do Pana Jezusa Chrystusa, a dopiero konkludowanych wezwaniem całej Trójcy. Warto jeszcze wspomnieć, że głównym adresatem kolekty jest nie tyle konkretnie Bóg Ojciec, co po prostu Bóg (Trójca Święta), przynajmniej takie opinie wyrażali klasyczni liturgiści, co oczywiście nie odmawia roli Deus Pater.

Tym, na co powinniśmy baczniej zwracać uwagę przy okazji kolekty, jest milczenie. Nie jest ono zwykłym „przerywnikiem”, ale prawdziwym „czasem na złapanie oddechu”, to moment, gdy powinniśmy na nowo wzbudzić intencję, zastanowić się, po co tak naprawdę tu jesteśmy: oto Chrystus, Wschodzące Słońce[2], przychodzi do nasw tym świętym czasie[3], nie możemy, a przynajmniej nie powinniśmy, tego przegapić, zaprawdę objawia się On na tyle sposobów,
zaraz będziemy mogli się nakarmić Jego Słowem oraz Jego Ciałem i Krwią,
zaprasza nas do Swojego Życia, abyśmy mogli być szczęśliwi, tak jak On JEST.

Opracował: Paweł Chalcarz


[1] Dopiero wtedy nastąpiły przemiany, postanowiono przywrócić pierwotny ascetyczny wymiar liturgii rzymskiej
i oczyścić ją z tzw. zbędnych powtórzeń i nic niewnoszących dodatków, choć niestety trzeba przyznać,
że w efekcie tych reform zarzucono pewne czcigodne praktyki, a skupienie się na samych pozytywnych elementach życia chrześcijańskiego czy Misterium Chrystusa współgrało z laicyzacją Zachodu.
Z drugiej strony, nie wiemy, co by było, gdyby reformy nie nastąpiły, ale sytuacja raczej nie byłaby tam lepsza,
a trzeba przyznać, że nastąpiło ożywienie życia Kościoła w niespotykanej dotąd skali i świadomość liturgiczna wiernych mimo wszystko uległa korzystnym przemianom, czego przykładem, zaryzykuję, jesteśmy my…

Źródła:

  1. OWMR
  2. Instrukcja KEP o muzyce kościelnej
  3. Bogusław Nadolski, Liturgika, tom IV
  4. Michael Kuenzler, Liturgia Kościoła
  5. Jungmann, Liturgia Pierwotnego Kościoła